Moczary.

Nevera

Nevera nie mogła nic zrobić. Nie była silna ani nie mogła się podnieść. Może i próbowała ale zbyt ją bolało. Myślała że to jej koniec. Nie mogła nawet ruszyć łapą. Już już... nie mogła. Nie dała rady. Żyła ale już siły nie miała wcale.

Mina

Mina rozejrzała się wokoło.
- Pozwolisz, abym Cię przeniosła? - zapytała i spojrzała szczeniakowi w oczy. Nie czekała na odpowiedź. Ostrożnie spróbowała wziąć ją za kark. Udało jej się ją podnieść ale droga nie wydawała się łatwa. Nevera nie należała do najmniejszych, trzeba ją było nieść ostrożnie no i trochę ważyła. Ale Mina dała radę, co jakiś czas pomagając sobie łapą.

Nevera

Nevera była osłabiona. Właściwie nie wiedziała co się dzieje. Prztykała oczka. Popatrzyła na inne wilki.

Mina

Wilczyca położyła ostrożnie Neverę na ziemi.
- Pójdziemy na łąkę. Tam jest strumień z chłodną wodą.- szepnęła do niej cicho i znowu podniosła. Szła, potykając się co chwila, mocząc łapy. Kręciło jej się w głowie od wilgoci, robiło niedobrze, ale szła dalej. Wadera nie miała wyjścia. Szła przedzierając się przez gąszcz chociaż słabła i z każdą chwilą robiło jej się ciemno przed oczami.

Nevera

Nevera czuła że coś jej jest. Nic ci nie jest ? - spytała z boleściami. A gdzie jest ta łąka ? - spytała cicho. Łzy leciały. Spływała po pazurkach Nevery i kapały na ziemię. Myślała o wilku który ją niósł. Było Neverze żal wilczycy, która targała Neverę.[/b]

Mina

Mina położyła szczenię delikatnie starając się nie zruszyć jej łapy.
- Nic mi nie jest. W porządku. - wysapała i nabrała oddechu.- Nie jest daleko. Ale chodźmy już stąd!
Mina wzięła ją ostrożnie i skoczyła do przodu. Biegła, nie szła ostrożnie. Szczeniak był o tyle unieruchomiony, że nie mogła mu się stać większa krzywda. Wybiegła z moczar i pognała na łąkę. Miejsce tak bezpieczne, jak jej własny dom...

Nevera

Nevera patrząc jak wilczyca ją niesie myślała o... nie wiadomo o czym o wszystkim. Marzyła o bieganiu ale przecież nie mogła. Spojrzała w dal gdzie biegały sarny. Miała złe myśli. Spojrzała na wilka i liznęła go ostrożnie po pyszczku.