Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mina
Dorastający; Wataha Ognia
Dołączył: 23 Paź 2011
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: nie stamtąd skąd Ty...;) Płeć: Wilczyca
|
Wysłany: Czw 16:26, 19 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Spojrzała na wilka, potem przed siebie.
-Wataha Słońca.-wyszeptała. Jej pamięć sięgała czasów kiedy to razem z bratem bawili się w ciepłej grocie. Pamiętała każdy jej centymetr. Wysypane piaskiem podłoże, ściany skalne, w których woda poczyniła rzeźbienia. Była to grota przytulna a nie zimna. Na pozór wydawała się brudna ale tak nie było. Mieszkali tam ze starszą wilczycą. To ona się nimi opiekowała kiedy stracili matkę. Amira. Tak miała na imię. Mina wspomniała jak się żegnały kiedy odchodziła. Jej życie było kiedyś takie proste. Czemu nie jest takie teraz? Odwróciła łeb i ujrzała pysk Diabla. Ma jego, ma dla kogo żyć. Teraz nie chciała być sama, chciała być z nim.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Diablo
Dorosły z Watahy Ognia
Dołączył: 10 Sty 2012
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Wilk
|
Wysłany: Czw 18:11, 19 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Basior nie pamiętał swojego dzieciństwa. Nie poznał swojego rodzeństwa. Jak przez mgłę widział tylko tajemnicze pustkowie, na którym znajdował się on i jakaś wadera. Nie pamiętał kto to był. Gdy miał 2lata trafił do Karmazynowych. Tylko tamte chwile pamięta dość dobrze po dziś dzień. Inne wyparowały z jego pamięci niczym kamfora.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mina
Dorastający; Wataha Ognia
Dołączył: 23 Paź 2011
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: nie stamtąd skąd Ty...;) Płeć: Wilczyca
|
Wysłany: Czw 18:32, 19 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Wilki siedziały w milczeniu. Mina miała dość rozmów i siedzenia. Skoczyła na basiora przewracając go. Jej silne łapy przytrzymały go przy ziemi a następnie odskoczyła do góry i pobiegła przed siebie. Nie zauważyła sporej dzuiry i wpadła prosto do dołka. Machając ogonem zaśmiewała się wesoło. Po chwili dopiero zorientowała się że nie może wstać. Rów, a raczej szczelina w ziemi była na tyle duża żeby mogła ją zakleszczyć ale wadera nie mogła wstać. Śmiała się z położenia ale po kilku minutach miała dość bo śnieg padał jej na pyszczek i w takiej pozycji nie mogła oddychać.
-Ekhem. DIABLO!-krzyknęła jak najgłośniej.-Pomóż, proszę!
Czekała aż wilk jej pomoże bo nie było mowy o samodzielnym wydostaniu się z pułapki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Diablo
Dorosły z Watahy Ognia
Dołączył: 10 Sty 2012
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Wilk
|
Wysłany: Czw 18:39, 19 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Wilk szedł spokojnym krokiem w stronę pułapki, w której znalazła się Mina. -Oj biedactwo. Powiedział do niej, patrząc przy tym z góry. Od razu poprawił mu się humor jak zobaczył waderę w takiej sytuacji. Podał jej łapę: -Złap się.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mina
Dorastający; Wataha Ognia
Dołączył: 23 Paź 2011
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: nie stamtąd skąd Ty...;) Płeć: Wilczyca
|
Wysłany: Czw 18:57, 19 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Mina uśmiechmęła się i ostrożnie, przy pomocy wilka znalazła się znowu na swoich czterech czarnych łapach. Ich nosy styknęły się a ona tylko przymknęła szczęsliwa oczy. Tyle by dała aby trwało to wiecznie. Jej ogon zamiatał śnieg z taką samą gracją jakby skrzydła ptaka przecinały powietrze. Otworzyła oczy ale nie oderwała nosa.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Diablo
Dorosły z Watahy Ognia
Dołączył: 10 Sty 2012
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Wilk
|
Wysłany: Czw 19:24, 19 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Diablo był wpatrzony w Minę niczym w obrazek. Jej każdy ruch wydawał się dla samca czymś idealnym. -Ładne masz oczka. Po tych słowach nie oderwał nosa. Podobało mu się takie stanie i patrzenie na tą właśnie waderę. Uśmiechnął się.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mina
Dorastający; Wataha Ognia
Dołączył: 23 Paź 2011
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: nie stamtąd skąd Ty...;) Płeć: Wilczyca
|
Wysłany: Czw 19:32, 19 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Mogli by tak stać i stać gdyby wadera nie usłyszała głuchego dudnienia. Jej uszy stanęły sztorcem i zauważyła że wprost na nich biegnie stado jeleni. Coś je musiało spłoszyć. Tak licznego stada jeszcze nie widziała. W jej złotych oczach pojawił się strach. Odskoczyła ciągnąc za sobą wilka. Zarzuciła nim tak aby się odsunął. Ona jednak nie miala tyle szczęścia. Dał o sobie znać dawny uraz. Stado było już blisko a Mina nie dawała rady się podnieść. Mogła tylko czekać i liczyć na szczęście.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Diablo
Dorosły z Watahy Ognia
Dołączył: 10 Sty 2012
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Wilk
|
Wysłany: Czw 19:41, 19 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Diablo rezygnując własne życie rzucił się w kierunku Miny i skoczył na nią. Dzięki szczęściu sturlali się na bok. Ale jelenie nadal pędziły. Basior podniósł waderę na swój grzbiet i biegnąc wskoczyli w pobliskie krzaki. -Uff... Mamy szczęście. Samiec podniósł się z ziemi po tych słowach i otrzepał czarne futro.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mina
Dorastający; Wataha Ognia
Dołączył: 23 Paź 2011
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: nie stamtąd skąd Ty...;) Płeć: Wilczyca
|
Wysłany: Czw 20:03, 19 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Czarnula miała dreszcze, czuła jakby ktoś raził ją prądem ale przecież żyła! Teraz to było ważne. Spojrzała z wdzięcznością w oczy wilkowi i łeb opadł jej bezwładnie na łapy. Musiała odpocząć a jedynym na to sposobem w danej chwili było stracenie przytomności. Wszystko wprawdzie słyszała ale czuła się niedobita. Miała tylko nadzieję że Diablo jest cały ale nie dawała rady wykrztusić z siebie podziękowania. Teraz głosy i dźwięki oddalały się i Mina padła całkiem bezwładnie. Teraz można było tylko czekać a wrci spowrotem do świata żywych.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Diablo
Dorosły z Watahy Ognia
Dołączył: 10 Sty 2012
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Wilk
|
Wysłany: Czw 20:35, 19 Sty 2012 Temat postu: |
|
|
Diablo odwrócił się w stronę poszkodowanej. Z tego co widział samica zemdlała. Próbował ją w jakiś sposób ocucić: -Mina, Mina! Nic ci nie jest? Szturchnął łapą jej grzbiet. Innego wyjścia nie miał.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|