Moon
Alfa Watahy Natury
Dołączył: 30 Cze 2011
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Nikąd Płeć: Wilk
|
Wysłany: Pią 23:21, 03 Lut 2012 Temat postu: Szkoła rycerska-Moon bawi się w pisarza |
|
|
Roz 1 Wielki Dzień
Mały nieporadny chłopiec z mieczem w ręku stanowi widok dość zabawny. Tak więc wszyscy uczniowie Szkoły Rycerskiej pękali ze śmiechu. Jednak Nest z zaciętym wyrazem twarzy raz po raz uderzał w manekin. Z całych sił ściskał drewnianą podróbkę miecza. Miał lat trzynaście. Był średniego wzrostu, jednak dość chudy. Mimo wszystko uparcie dążył do wypełnienia swoich celów. Nest poczuł na swoim ramieniu czyjąś rękę. Odwrócił się natychmiastowo omal nie uderzając mieczem sir Kartneya dyrektora Szkoły Rycerskiej. Zawstydzony chłopak oparł miecz o ziemię i stanął na baczność. Dyrektor spojrzał na niego po czym odszedł. Chłopak wolno wlókł się przez plac treningowy, potem gramolił się po schodach, by potem opaść na łóżko w sypialni. Nie raz miał wrażenie że jego dni w SR są policzone. Zacisnął wargi by nie wrzasnąć z gniewu. Dlaczego nie mógł być taki jaki chciał?
Tej nocy męczyła go bezsenność. Wiercił się w łóżku i przewracał z boku na bok. Stęknął cicho. Usiadł na łóżku i rozejrzał się po pokoju. Wszędzie panowała ciemność, a jego koledzy spali. Znów stęknął i wstał z łóżka. Ostrożnie wymijając rzeczy leżące na podłodze sypialni wyszedł na korytarz. Oparł się o parapet i otworzył okno. Wystawił głowę na zewnątrz i poczuł zimny wiatr we włosach. Jego kasztanow grzywkę przerzedzał wiatr. Ziewnął i zatrzasnął okno. Opierając się o ścianę ruszył wzdłuż korytarza. Nagle usłyszał dość ciekawą rozmowę. Oparł się plecami o ścianę i kucnął. Doszły do niego fragmenty dialogów. - … misja – mówił tubalny głos. - … wysłać? – odpowiadał bas. - … zrobić test – dokończył pierwszy a potem nastała cisza. Oddech chłopca stał się przyśpieszony. Jego wielka chwila. Zacisnął rękę i przez chwilę wstrzymał oddech. Potem szybko wyprostował się i pobiegł do sypialni. Padł na łóżko jak kłoda. Rozmyślał nad słowami nauczycieli. Nie wiedział kiedy, ale w końcu zasnął.
Rano obudził go dźwięk kroków na schodach. Rozejrzał się. Mógł tylko pomarzyć o śniadaniu. Ubrał się pocierając hałasujący brzuch. Wybiegł na dwór, wpadając do zbrojarni i łapiąc belkę imitującą miecz. Cicho przekradł się pomiędzy ćwiczącymi i podszedł do swojego manekina. Uderzał w spaloną słońcem skórę. Jego ręce odmawiały mu posłuszeństwa jednak czekała go jeszcze godzina ćwiczeń.
Ostatnio zmieniony przez Moon dnia Pon 15:53, 05 Mar 2012, w całości zmieniany 3 razy
|
|